Jest to jedno z tych miejsc na Jurze Krakowsko Częstochowskiej z którego nie zrobiono jeszcze wysypiska śmieci albo "plastikowego cyrku" jak np w Ogrodzieńcu, ale to już się zmienia i to przez "ludzi" którzy powinni szanować miejsce w którym się wspinają lub tylko odpoczywają obozując i niestety wciskają swoje śmieci w każdą skalną dziurę (pozdrawiam idiotów "alpinistów" ze Śląska którzy jakby mogli zaparkowali by auta od razu na szczycie skały, oraz grillujących przygłupów nie potrafiących posprzątać po sobie w Wąwozie Ruska ) - cytując klasyka: "witki bezwiednie opadywywują".
Pobudka o godzinie 5:30, toaleta, kawa i wymarsz na dworzec Kolejowy w Dąbrowie Górniczej.
6:59 - pociąg Kolei Śląskich czyli taki bardziej wygodny, międzymiejski tramwaj, ciepło, wygodnie, i szybko bo tylko 26 min. (pamiętam czasy kiedy jechało się 2 razy dłużej).
Wysiadka w Zawierciu kilka kroków na dworzec autobusowy i busowy i niestety godzinka oczekiwania na busa (8:30 - polecam sklepik ala Żabka tylko droższy na dworcu PKP). W końcu pakuję do miniBusa moje wielkie 190-cio centymetrowe zwłoki z nieco mniejszym 17kg plecakiem Reindeer 75 i zajmujemy wolne pierwsze, podwójne miejsce, swoją drogą dziwię się że nie policzono mnie za plecak ponieważ na trasie wsiadło kilka osób mniejszych lub podobnej wielkości jak mój plecak i kupiło bilet :).
Kierunek Ryczów-Studnia, cena 7.50 zł. Po niezdarnym wygrzebaniu się z autka przypominającym nieco nieudany desant - kierunek żółtym szlakiem przez pola, łąki i step w kierunku linii lasu na wzgórzu (jak nie ogarniecie gdzie iść to za studnią przy przystanku jest turystyczny “szlakowskaz”)
Jako że za młodu byłem tu kilka razy przelotem, znam skróty przez łąkę i ……... po przemoczeniu butów docieram na miejsce czyli Straszykowe Skały.
Podejście i wyjście na Straszykowe Skały czyli szczyt góry Straszykowej
Celem tej wyprawy były nie tyle owe skały a zlokalizowanie Jaskini w Straszykowej Górze do której nie mogłem trafić wcześniej bo albo było nie po drodze, albo nie było czasu na rozpoznanie.
Pora na wzmocnienie kofeiną, cukrem, czekoladą i mały odpoczynek w starej miejscówce z widokiem na Ryczów i okolicę.
Miejscówka za drzewem.
Gorąca kapuczina - w trakcie.
Musiałem ostatni raz być tutaj bardzo dawno bo moim oczom zamiast panoramy Ryczowa i okolic ukazał się las…… drzew i znajoma skała.
Mówi się trudno… i wciąga zwłoki z aparatem na najłatwiejszą do podejścia skałę, na szczęście plecak czeka poniżej, zakamuflowany przy miejscówce.
Nowy punkt widokowy (po prawej).
Poniżej fotograficzny efekt karkołomnej wspinaczki :) w postaci widoków okolicy z opisami:
Góra Janowskiego/zamkowa (Ogrodzieniec-Podzamcze):
Góra Janowskiego/zamkowa (Ogrodzieniec-Podzamcze)
Widoczne skały przed zamkiem w Ogrodzieńcu (nad masztem "głowa wielbłąda" a po prawej "skała z grotą i oknem" [okolice gdzie kręcono sceny do Janosika]):
Kościół w Ryczowie
Szkoła w Ryczowie:
Okoliczne ostańce:
Grochowiec wielki (Żelazko)
Jako że już wlazłem na skałę to zaprezentuję skałki obok nie widoczne z dołu.
Skała z moim ulubionym drzewem na jurze:
Skałka po lewej to znakomite miejsce do fotografowania Straszykowych Skał z dość łatwym podejściem od strony lasu. Natomiast skała widoczna z prawej, z betonowym słupem to skała nazwana przez miejscowych "Patrol"z którą wiąże się historia z II wojny światowej, ale o tym poniżej.
Widoczny słup na skale to punkt osnowy geodezyjnej postawiony przez Niemców, pozostałość po II wojnie światowej. W miejscu tym stała kiedyś drewniana wieża triangulacyjna, która stanowiła jego obudowę.
Dobra, czas zacząć rozpoznanie i zlokalizować Jaskinię Straszykową, plecak na plecy, aparat na szyję i w drogę. Schodzimy główną drogą polno-leśną w dół aż do momentu krzyżówki z inną drogą leśną za którą jest strome zejście w wąwóz.
Tutaj niestety zapomniałem zrobić zdjęcia ponieważ na owej krzyżówce, nieco przed, po prawej, znalazłem duże pole nie skoszonych maślaków. Jednocześnie odradzam zbiory w amoku grzybowym z ciężkim plecakiem na grzbiecie, można sobie zatkać nozdrza warstwą runa leśnego :) .
Bonus - zupka była pyszna:)
Idziemy dalej schodząc stromym zejściem w dół wąwozu na którego dnie zobaczymy samotną skałkę - witamy w “Wąwozie Ruska”.
Obok skałki skręcamy w prawo i po kilku metrach trafiamy na plan filmowy “Przyjaciel Wesołego Diabła” (jak ktoś nie ogarnia:https://www.youtube.com/watch?v=6gPPx6d1Ubs).
Wspomnianego serialu raczej tu nie kręcono (a powinno) ale klimat jest super, piękny wąwóz i odkrycie roku jak nie kilku. Idziemy dalej powtarzając sobie w duchu “Ja kudłaty durnowaty….. (https://www.youtube.com/watch?v=xjwsC3zLvH8) i po kilku chwilach, po lewej stronie pomiędzy wychodniami napotykamy ścieżkę w górę do Jaskini w Straszykowej Skale/Górze.
Jako że nie miałem już czasu na wyciąganie statywu z plecaka aby pofocić wewnątrz :( - nie za bardzo wiedziałem jak daleko wpakowałem się w dzicz a do odjazdu mini transportu powrotnego miałem około 50min - odwiedziłem tylko na szybko jaskinię.
Poniżej już bez zbędnego marudzenia - przepiękny Wąwóz Ruska:
Wejście do jaskini Straszykowej
(cel wyprawy osiągnięty)
Jako ciekawostka dotycząca okolicznych Jaskiń i grot polecam ten wpis: http://ryczow.pev.pl/?show=groty_zydowskie
Na zakończenie, napotkana podczas powrotu żółtym szlakiem, niezwykle "autorska" kapliczka na drzewie. Wg. mojej skromnej wiedzy o sztuce to późne rokokoko :).